środa, 16 listopada 2016

Advice: Czy na świecie istnieją tylko płytki?

Pytanie tytułowe jest lekko przekorne, ale na pewno to dobry początek mojej kolejnej, blogowej dyskusji (a raczej skromnego monologu projektanta) na temat alternatywnych rozwiązań do naszych łazienek i kuchni.
Z reguły jest tak, że glazura czy gres najlepiej sprawdzają się w każdym miejscu. W końcu każda inna rzecz po zalaniu wodą pęknie, odejdzie, odbarwi się, odparzy, zgnije, a w najlepszym wypadku pozostanie na niej plama. Tylko czy tak jest faktycznie? Technologia idzie naprzód, a my zawsze będziemy w pewien sposób skazani na czyszczenie uporczywych fug szczotką i kolejnym rewelacyjnym detergentem firmy X? Odpowiadam krótko i zwięźle: nie!

Wspólnie z Nature Design przygotowaliśmy dla Was kilka alternatywnych propozycji, które śmiało możecie wykorzystać w swoich wnętrzach. Okazja do obejrzenia ich na żywo i poznania szczegółów będzie już w najbliższą niedzielę podczas Targi Zaprojektowani Dizajn & Wnętrze w krakowskiej Starej Zajezdni. A co to za materiały?





1. Fornir łupkowy.

Łupek z impetem wszedł do naszych wnętrz w formie m.in ciosanych płytek, które chętnie podświetlamy wydobywając ich ciekawą strukturę. My proponujemy fornir, który wykonany jest w 100% z naturalnego kamienia; każdy jest unikatowym, zachowującym walory dotykowe i wizualne łupka elementem. Największe zalety tego materiału to z pewnością grubość (1,5 - 3 mm) oraz giętkość, dzięki czemu możemy wykonać z niego meble jak i wykładać całe ściany - nawet te w prysznicu! Fornir nadaje się również do kładzenia bezpośrednio na płytki, bez konieczności ich kucia (bez pyłu i bałaganu w całym domu ;)).
Płyty zabezpieczone są żywicą oraz wzmocnione włóknem szklanym, a ich wielkość to 122x61 cm. Dostępne 22 warianty kolorystyczne sprawią, że każdy znajdzie coś dla siebie.





ZAKRES ZASTOSOWANIA:
 ściany, podłogi i sufity – możliwy montaż również na flizach
 zastosowanie zewnętrzne – fasady budynków
 remontowanie basenów – możliwy montaż także na flizach
 zabudowa ścian i drzwi (dostępne także w dużych formatach na zapytanie)
 produkcja mebli
 elementy dekoracyjne wnętrz
 pomieszczenia o podwyższonej wilgotności (prysznic, łazienka).





2. Beton i rdza nie tylko do loftów.

Te dwa materiały zyskały w ostatnim czasie spore grono zwolenników ze względu na swoje ciekawe struktury i wielorakie możliwości zastosowania. Dwa produkty - RostOptika i BetonOptika - to niewielkiej grubości (1,5  - 2 mm) "tapety" dostarczane w rolkach, dzięki swojej dużej giętkości i plastyczności. Każdy panel, ze względu na proces produkcyjny otrzymuje wyjątkową, jedyną w swoim rodzaju strukturę oraz kolor np. beton szalunkowy lub beton dziki. Okładziny są bezzapachowe, a możliwość docinania  i zaginania daje projektantom szerokie pole do popisu :). 





























Rostoptika i Betonoptika dostępne są w rolkach standardowych o wymiarze 1000 x 3000 mm oraz 
klejem dla wnętrz. Czy możemy wykorzystać te materiały w kuchni i łazience? Tak, ale wymaga to odpowiedniej impregnacji. 

ZASTOSOWANIE:

• wnętrza: ściany, sufity, podłogi,
• wykończenie mebli,
• blaty kuchenne,
• elewacje,
• elementy ozdobne wnętrz, jakie jak np. kolumny.




3. Mech - o nim było już tutaj sporo, dlatego zamieszczam pigułkę wiedzy dla każdego miłośnika leśnych przechadzek. Z mchów możecie stworzyć logo, wyciąć dowolny kształt. Nature & Design oferują mech w 14 kolorach, ale najlepiej wygląda ten w naturalnej zieleni lub zieleni jabłkowej. Panele z mchu mają świetne właściwości akustyczne, dzięki czemu dobrze sprawdzają się na przegrodach lub w biurach. Panele z mchu są w pełni bezobsługowe i nie wymagają jakiejkolwiek pielęgnacji, podlewania, czy nawożenia. By zachować ich świeżą, miękką i zieloną optykę wilgotność powietrza powinna wynosić 40-60%, a mech nie powinien być wystawiany na długotrwałe działanie intensywnych promieni słonecznych.
Z mchu możecie stworzyć wiele kształtów, płaszczyzn i kombinacji. Nie bójcie się go: jest antystatyczny, nie wymaga opieki i nawożenia, jest bezproblemowy, a wygląda na prawdę rewelacyjnie. 







4. Aluminium.

Ten materiał również daje nam wiele wariantów. Jego zastosowanie możliwe jest na podłodze, ścianie, elewacji, a to wszystko dzięki wysokiej odporności na wahania temperatury czy wilgoć. Co powiecie na taki materiał w Waszym prysznicu lub w fartuchu kuchennym?
Jeżeli martwicie się, że jest "zimny" to rozwieję od razu Wasze wątpliwości: aluminium przybiera temperaturę otoczenia i jest dodatkowo bardzo łatwe w czyszczeniu. Dostępny jest w 2 wersjach Technical (gładka struktura z lekkimi prążkami) oraz Natural (ze żłobieniami przypominającymi wyżery).






5. Kora topoli lub kora korkowa.

To coś dla tych, którzy lubią mocno strukturalne rozwiązania. Kory tworzą rewelacyjny efekt we wnętrzu i sprawiają, że staje się ono przytulniejsze oraz bardzo oryginalne. Nie musimy wychodzić na spacer do lasu, ponieważ jego namiastkę mamy we własnym salonie lub jadalni. Materiał sprzedawany jest w kawałkach lub jako tzw szyndle. Zarówno korek jak i topola posiadają właściwości akustyczne.
Czy materiały sprawdzą się w mokrych strefach? Kora topoli świetnie nada się do miejsc nie narażonych na duże działanie wody i wilgoci; podobnie jak drewno jest zabezpieczona przez naturę. Kora korkowa to większy problem - musimy umieścić ją za szybą lub w sferze całkowicie suchej.

Uwaga: Pamiętajcie o dobrej cyrkulacji powietrza przy zastosowaniu kory lub mchu!





Za pomoc przy poście dziękuję Nature & Design.

Z nostalgią informuję, że powyższy post jest ostatnim na tej wersji bloga. Przeprowadzka już jutro i uwierzcie - jestem bardzo podekscytowany! Robimy wszystko, aby ułatwić każdemu Czytelnikowi poruszanie się po nowej stronie, a efekty naszej pracy zobaczycie już niedługo :). Mam nadzieję, że spotkamy się również tam, w jeszcze liczniejszym niż teraz gronie.

Pamiętajcie: już w najbliższą niedzielę między godziną 11 a 18 spotkacie nas w krakowskiej Starej Zajezdni. Służę swoją radą i odpowiem na Wasze wszelkie pytania. Do zobaczenia!

Artur

piątek, 4 listopada 2016

Project: Eskapizm - the great escape

Tegoroczne wakacje (za którymi już tęsknię) były jak zwykle owocne w nowe wrażenia: wyjazdy, podróże, spotkania, projekty... Jednym z nich był swego rodzaju eksperyment i sprawdzenie siebie jako projektanta wnętrz w nieco innym kontekście. Architektura jako sama w sobie bardzo mnie inspiruje, co jest całkowicie naturalne, ale jej projektowanie to nie jest chyba sprawa do końca przeznaczona dla mnie. Ale co gdyby praca z nią nie wiązała się z przerażającymi obliczeniami, a wyłącznie na dogłębnej, przemyślanej w każdym calu koncepcji? Tutaj moja głowa zareagowała pozytywniej i wspólnie z dwójką znajomych podjęliśmy rzuconą rękawice - wspólnego wzięcia udziału w konkursie "Architecture in transformation" organizowanym przez Urban Environment Design w którego jury zasiadał Bernard Tschumi.




Do wyboru mieliśmy kilka form budynków, które nie miały stać się tylko ciekawymi bryłami. Ich głównym zadaniem było zaangażowanie wszystkich ludzkich zmysłów w odczuwanie tej konkretnej architektury; czytanie jej w inny, szerszy niż dotychczasowy sposób. Przy tym wszystkim musieliśmy pokazać ruch człowieka, transformację architektury pod wpływem jego mobilności w jej wnętrzu. Wybraliśmy klinikę, ale nie przedstawioną w oczywisty sposób. Nasza klinika to miejsce odskoczni, duchowego uzdrowienia człowieka zamkniętego w wielkim, wybetonowanym środowisku Nowej Huty zamkniętym w pewien sposób na ludzką wrażliwość. Nasz pacjent przebywa w tym miejscu swoją własną drogę, która oczyszcza go, leczy jego świadomość, stymuluje zmysły i pozwala odrodzić się na nowo.




Koncepcja opiera się przede wszystkim na kontraście pomiędzy małymi mieszkaniami w których ludzie żyją w ciasnocie i bez oddechu z boksami, których mały metraż został optycznie powiększony, a ciasnota zatarta.
Od podziemnego przejścia "The Entrance Box" każdy indywidualnie wybiera swoją własną drogę "wielkiej ucieczki". Windy są niczym drogowskazy, a ich forma nawiązuje do tętnic prowadzących bezpośrednio do serca. Poprzez umieszczenie tej części pod ziemią możemy  na wstępie wyciszyć się i uspokoić.
"Heart box" to akumulator całej bryły - zespaja ją i i karmi energią. Czym więcej osób dotknie złożonego z miliona kawałków szklanego serca, tym bardziej będzie ono pracowało. Każdy się liczy, każdy jest elementem większej układanki, każdy musi odwiedzić to miejsce, aby poddać się kontemplacji.
"The Exit Box" to miejsce w którym każdy pacjent kończy swoją podróż. Tutaj, pod gołym niebem pełnym gwiazd zostaje sam na sam ze swoimi przemyśleniami. Zrelaksuj się, poczuj swoje zmysły ponownie, wróć do życia odświeżony.



Bryła złożona z wielu elementów to nasz ukłon w stronę konstruktywizmu. Rozregulowane klocki układają się w kształt krzyża - symbolu kojarzącego się z uzdrowieniem i niesieniem pomocy. Każdy z nich to osobna historia, każdy z nich stymuluje ludzki umysł w innym stopniu, każdy jest iluzją otwartej przestrzeni, odosobnionym krajobrazem.
Cały budynek podzielony został na strefę kliniki i rekreacji, a bryła otoczona została ogromną ilością zieleni. Dzięki swojej modułowości  bryła może być rozbudowywana i modyfikowana w zależności od potrzeb. W zdrowym ciele zdrowy duch? Ta zasada zdecydowanie działa również w drugą stronę. Przenieście się razem z nami do świata zmysłów i oczyszczenia. Obejrzyjcie wnikliwie nasze plansze i kontekst, który chcieliśmy za ich pomocą przekazać.

Autorzy projektu:
Ewelina Cisak
Agnieszka Kępa
Artur Brzuchacz

wtorek, 4 października 2016

Lifestyle: Bo praca projektanta wnętrz lekką i przyjemną jest...



...jak ostatnio dowiedziała się jedna z koleżanek po fachu. W końcu my projektując wnętrza jesteśmy niczym nastolatek przechodzący swoją inicjację z "The Sims" - układamy, rysujemy, kolorujemy, bawimy się, a to, że jest 3:00 i ranek puka do okna? No cóż, w nocy "gra" się lepiej, a odeśpimy rano, w końcu nie musimy wstać o 8 na spotkanie. Narzekanie? Nie, ale boli nas, gdy ludzie uważają naszą pracę za bezstresową, lekką, przyjemną, bez ponoszenia odpowiedzialności za własne decyzje. A o co w tym wszystkim chodzi?

1. O to, że godziny pracy projektanta wnętrz nie są do końca policzalne i określone ramami czasowymi.
Trochę jest tak, że pracujemy pod presją czasu jak w wielkiej korporacji, ale nie zawsze tak się da. Nasza praca nie jest odtwórcza i machinalna, stąd nie zawsze możemy usiąść w fotelu i zrobić coś z biegu. Często odpoczywamy w dzień przeglądając Pinteresta, a tworzymy w nocy z czarną, mocną cieszą w dłoni, a wena nas zaskakuje i nagłe olśnienia przychodzą w bardzo niespodziewanych momentach (np. podczas wypadu do kina). Ciężko przeliczyć projektowanie wnętrz na stawkę godzinową, bo jak określić internetowy research, pracę koncepcyjną, burzę mózgów we własnej, prywatnej głowie lub zakupowy tour po salonach wyposażenia wnętrz...?




2. O to, że nie jeździmy do sklepów, bo nie mamy nic lepszego do roboty, ale po to, aby zobaczyć co w nich nowego, co można zaproponować do projektowanego obecnie wnętrza.
To co na monitorze ma się nijak do rzeczywistości i lepiej obejrzeć odcień płytek na żywo, niż bazować na wirtualnym, podrasowanym w Photoshopie obrazku.
Zestawiamy, sprawdzamy, testujemy, dowiadujemy się, aby potem swoje "odkrycia" przekazać Wam, inwestorom. Wybieramy produkty nie tylko w oparciu o ich "ładność" (chociaż to bardzo istotny element), ale również bazując na ich jakości i praktyczności, aby kafelki w łazience nie odpadły ze ściany za rok.

3. O to, że również się szkolimy, ponieważ nasz zawód jest bardzo dynamiczny.
Ciągle na rynek wchodzi coś nowego, innowacyjnego, lepiej wykonanego. Uczestnicząc w prezentacjach czy spotkaniach możemy zaczerpnąć cennej wiedzy od fachowców i przekonać się o jakości polecanych Wam później produktów. Jest kawa, jest herbata i jedzenie - pogaduchy to również czas w którym wymieniamy się doświadczeniami i wiedzą, aby potem w porę interweniować, gdy "Pan Staszek" przyklei listwy szklane na złym kleju,  ale idzie też za tym wszystkim konkret: nowości, które trafią idealnie w Wasze potrzeby.

4. O to, że nie tylko rysujemy i wymagamy, aby nasza wybujała wizja wnętrza powstała za wszelką cenę, ale jeździmy na inwestycję, aby dopilnować detali i interweniować w porę przy pojawiających się zmianach.
Często zdarza się, że w trakcie realizacji napotykamy problemy, które weryfikują nasze plany i wtedy liczy się refleks, szybka korekta. Nadzór autorski to cenna rzecz, bo macie pewność, że nawet gdy zajdzie potrzeba zmian, my nadal będziemy w stanie Wam pomóc.




5. O to, że nie jesteśmy lekkoduchami i wybieramy ten i ten kolor, lub te i te płytki, bo "są ładne".
Kierujemy się ich praktycznością, odpornością, aby móc polecić Wam coś z czystym sumieniem. Bierzemy odpowiedzialność za to, co polecamy i kreujemy. Bierzemy odpowiedzialność za współpracujące z nami ekipy. Troszczymy się, aby wnętrza były estetyczne, ale i spójne z Waszymi wymaganiami i oczekiwaniami.

6. O to, że starajmy się nie oceniać "ciężkości" pracy innych, póki sami jej nie spróbowaliśmy.
Gdy planujesz wspomóc się wiedzą projektanta wnętrz zrób to z odpowiednim wyprzedzeniem. Projekt to proces, który powstaje przez dłuższy czas i nie jest wypadkową naszej osobistej"zajawki" na marokańskie kafle czy miedziane mozaiki. Telefon oznajmiający, że wizualizacje domu mają powstać za tydzień jest na prawdę nie realny. Projekt nie powstaje na kolanie w przeciągu 10 minut. Potrzebujemy czasu na analizę, rozmowę, przegląd produktów i rozwiązań, które potem jak puzzle składamy w całość.Wspólna rozmowa pomaga nam poznać się lepiej i określić na wstępie czy współpraca będzie owocna; nie zawsze musimy mieć przecież podobne poczucie estetyki.
Nie mamy "wizji" (no, może sporadycznie :D) jak to niektórzy określają, ponieważ wnętrze powinno być zainspirowane użytkownikami. To od Was czerpiemy najwięcej energii i uważnie słuchamy, aby potem pozytywnie zaskoczyć :).




Mam nadzieję, że nie odbierzecie powyższego posta jako "Wielki Postulat Zdegustowanego Projektanta".
Nasz zawód jest stosunkowo "młody" na rynku usług i część osób nie do końca zdaje sobie sprawę z zakresu naszej pracy. Oczywiście nie jest ona fizycznie męcząca, nie jest odpowiedzialna jak chociażby fach lekarza, ale jest potrzebna i dzięki niej dzieje się wiele dobrego. Kreujemy wspólnie z Wami, nie realizujemy tylko swoje wizje. Pomagamy, układamy i zestawiamy, aby było wygodniej, milej i weselej po powrocie z pracy do domu :).

Artur
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...