Dwudniowe szaleństwo podczas którego szyliśmy, przyszywaliśmy, rozrywaliśmy, pruliśmy było owocne na wielkim finale. Atmosfera była bardzo dobra ale w niedzielę (czyli w drugi dzień) wszyscy byli bardzo skupieni i zdenerwowani żeby zdążyć z metamorfozą swojego krzesła na czas. Ja pozostałem wierny "klasyce" kolorystycznej Arch/tecture i swoje krzesło, rodem z PRL-u (dzięki Patrycja;)), obiłem jaskrawym seledynem i głęboką czernią. Obejrzyjcie fotorelację ;)
(narzędzia zbrodni; wszyscy zgodnie stwierdziliśmy, że demontaż starej tapicerki to najbardziej męcząca i powodująca "kontuzje" część. Woda utleniona i plastry poszły w ruch!)
(moje krzesło na pierwszych etapach rozbiórki; w środku swoich siedzisk każdy znalazł zaskakujące rzeczy; moja wyściółka była w b.dobrym stanie i zostawiliśmy ją dodając jedynie nową gąbkę i kilka warstw waty aby siedzisko było bardziej miękkie; kolor starego obicia był na prawdę urzekający... ;))
(dwa eleganckie fotele w "piękne" beżowe kwiaty; to stół roboczy wesołych koleżanek obok mojego stanowiska)
(nóżki były w tragicznym stanie; krzesło prawdopodobnie stało w wodzie i lakier złuszczył się na dolnych częściach; dzisiaj się z nimi męczyłem i są jak nowe!)
(a tutaj nasz wielkolud; chyba jego metamorfoza była najbardziej spektakularna!)
(robota wre, szkielety nie wyglądały obiecująco no i oznaczały początek prac ze zmianą obić)
(rękawiczki chroniły dłonie przed atakującymi z każdej strony gwoździami i zszywkami, kurzu było wszędzie pełno! Moja alergia była szczęśliwa...)
(skupiona mina ;))
(mały kryzys czyli od czego zacząć żeby było logicznie i z sensem?)
(i powoli majstrujemy, dorwałem seledynową skórę i byłem przeszczęśliwy, obijanie siedziska takerem było bardzo przyjemne. Ta część chyba nam wszystkim przysporzyła najwięcej zabawy... no może z wyjątkiem szycia na maszynie...)
(wymiana taśm na siedzisku; część z nich była w opłakanym stanie dlatego dziewczyny musiały je wymienić)
(Alek tłumaczy nam jak zrobić dobry wykrój oraz jak dobierać grubość gąbki; to miejsce trochę mnie przerażało bo ciągle patrzyły na mnie maszyny do szycia)
(te sprężyny w fotelu Ewy wyglądały bardzo ciekawie; otwierasz takie siedzisko i widząc tą starą wyściółkę zastanawiasz się ile już przeżyło i widziało)
(powoli i do celu! przymiarki wykrojów)
(no i mamy nasze krzesło Arch/tecture! Nóżki obecnie schną ale wkrótce się nim pochwalę w pełnej krasie)
(maszyna do obijania guzików materiałem bardzo nas zaskoczyła; to takie szybkie, proste i przy tym efektowne)
(chwila odpoczynku)
(ostatnie szycie)
(i wielki FINAŁ; wszystkie krzesła w kupie i każdy może rozsiąść się wygodnie na swoim własnym!)
Ludzie byli super (wielkie dzięki wszystkim za obecność i mam nadzieję, że wkrótce się spotkamy ;). Tapicerstwo to wbrew pozorom ciężki kawałek chleba. Jedno proste w formie krzesło zajęło mi sporo czasu. Najwięcej spędziliśmy z naszym "profesorem" Alkiem na ułożeniu czarnego materiału na oparciu; ciągle tworzyły się tam fałdki i musieliśmy mocno naprężyć materiał aby uzyskać pożądany efekt.
Wszyscy uczestnicy złapali bakcyla i mają w planach rozwijanie swojej tapicerskiej wiedzy wyniesionej z warsztatów (certyfikaty będą mobilizować!). Bardzo dziękuję w imieniu całej grupy "majstrowi" Alkowi i całej ekipie Dom-Dekor ;) A warsztaty każdemu gorąco polecam.
WOW, ale świetny event! Chętnie bym się na takie warsztaty wybrała.
OdpowiedzUsuńzdecydowanie polecam :) Zabawa jest świetna i można zrobić coś własnego ;)
UsuńZapraszamy ;)
UsuńSuper relacja :). Od dawna mam zamiar wybrać się na takie warsztaty w Sztukarni - te opisy i zdjęcia zachęciły mnie bardzo.
OdpowiedzUsuń