Pamiętacie post o architekturze w uniwersum Gwiezdnych Wojen? Pierwsze miejsce w naszym kosmicznym rankingu zajęło podwodne miasto Gungan. Nieraz bywa zaś tak, że wytwory wyobraźni twórców sci-fi po jakimś czasie lubią się zmaterializować. Udało się również tym razem!
Belgijski architekt Vincent Callebaut (świadom lub nie budownictwa planety Naboo) postanowił podjąć całkiem śmiałą próbę wywrócenia do góry dnem ludzkiego przekonania o tym, gdzie warto mieszkać. Podczas gdy człowiek w szczególności upodobał sobie stały, suchy ląd, spychając się tym samym na zaledwie ćwiartkę powierzchni Ziemi, Callebaut wykonał projekt ekowioski w całości zbudowanej na oceanie.
Zabudowania Aequorei, bo tak nazwał swoje dzieło Belg, miałyby powstać nie tylko z syntetycznych (choć oczywiście recyklingowych) materiałów, lecz także namorzyn porastających poszczególne platformy. Co więcej, kształt tych hybrydowych konstrukcji ma w zamierzeniu wiernie odzwierciedlać wygląd meduzy. Do dyspozycji 20 tysięcy przewidzianych mieszkańców oddanoby między innymi hotele, farmy, laboratoria i obiekty sportowe. Wśród ekologicznych atrakcji życiowych Callebaut przewidział takie cuda, jak czerpanie wody pitnej z oceanu czy system biodegradacji odpadów organicznych za pomocą mikro alg.
Jeśli natomiast zastanawiacie się, czy owe cuda mogą się zdarzyć, wystarczy wspomnieć, że ludzkość testuje już powoli podwodny etap swojego rozwoju na przykładzie Aquarius Reef Base u wybrzeży archipelagu Florida Keys. Ale o tym innym razem.
Ola
Znając nas, to zaraz za tymi szybami widzielibyśmy pływające plastikowe torebki i inne śmieci, zamiast krystaliczne czystej wody. Chyba jeszcze minie kilka pokoleń, zanim dojdziemy do czegoś takiego.
OdpowiedzUsuń